Anatomia - studium przypadku

W tym semestrze mam przyjemność prowadzić zajęcia dla studentów pierwszego roku Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Southampton.

Cały kurs anatomii trwa 4 semestry (2 lata) i jest mieszanką podejścia systemowego i topograficznego.  Studenci pracują na preparatach wykonanych przez doświadczonych pracowników, a dostęp do nich jest otwarty. Cały semestr (podobnie jak i pozostałe) prowadzony jest w formie zintegrowanej, czyli zajęcia z anatomii, fizjologii, wprowadzenie do patologii, embriologia, histologia, farmakologia itd. są prowadzone równolegle. Każdy tydzień skupiony jest na innym temacie lub typowym  przypadku klinicznym.
Semestr 2 przeznaczony jest na układ oddechowy, układ krążenia i układ moczowy. Studenci mają w sumie po 4 tygodnie na zapoznanie się z budową i czynnością każdego z tych układów.

AttributionShare Alike Some rights reserved by paul.orear

Organizacja semestru

Pierwszy tydzień to wprowadzenie do danego zagadnienia, czyli kładzie się nacisk na anatomię prawidłową, budowę histologiczną, podstawowe czynności. Tydzień 2 i 3 to już bardziej skupianie się na sprawach fizjologicznych  i farmakologicznych, a tydzień 4 przede wszystkim poświęcony jest na rozwiązywanie zagadnień klinicznych. Układ oddechowy - zaliczony.
Potem na podobnej zasadzie studenci poznają układ krążenia i układ moczowy.

Wykłady

W poniedziałek, w pierwszym tygodniu spotykamy się na krótkim, 45-minutowym wykładzie "Budowa układu oddechowego". Celem nie jest przekazanie wszystkich informacji dotyczących układu oddechowego, ale zapoznanie z podstawowymi zagadnieniami związanymi z tym układem. Jest to raczej szkielet pozwalający zwrócić uwagę na czym się skupić podczas uczenia się. Dokładne treści zawarte są w "Przewodniku do ćwiczeń" oraz nagranym wcześniej wykładzie z narracją (Jak to wygląda - tak jak prezentacje na tym blogu), więc nie trzeba ich powtarzać na wykładzie. Nie ma również po co dublować podręcznika.

Na tym wykładzie przedstawia się cele i wyniki kształcenia. To dosyć ważne, że nie są to wyłącznie puste slogany zapisane w sylabusie, ale realne i mierzalne osiągnięcia. Cele są ważne dla lubiących się uczyć we własnym tempie i własnym trybem. Osoby takie nie muszą koniecznie przychodzić na zajęcia (bo np. nie lubią tłoku przy preparacie), ale dokładnie wiedzą, czego się od nich oczekuje. Wyniki kształcenia są napisane w taki sposób, aby każdy studiujący (uczący się autonomicznie) mógł osiągnąć takie same rezultaty jak osoby systematycznie uczęszczające na zajęcia.

W trakcie tygodni poświęconych układowi oddechowemu są jeszcze dwa wykłady z anatomii. I znowu nie skupiają się na szczegółowym opisie anatomicznym, ale wyłuskaniu i podkreśleniu "konceptów": szerszych tematów, głębszych myśli.

Ćwiczenia

Autonomia i preferowany sposób studiowania implikuje kolejną ważną sprawę - żadne zajęcia nie są obowiązkowe. Nie trzeba przedstawiać zaświadczeń o chorobie, szukać zastępstw czy bać się niezaliczenia semestru z powodu nieobecności. Sala ćwiczeń, ze wszystkimi preparatami, modelami, zdjęciami, tablicami jest codziennie otwarta dla wszystkich chcących z niej skorzystać. Zamiast 6 godzin spędzonych w bibliotece nad książką wielu wybiera  3 godziny w sali, gdzie we własnym tempie studiuje wybrane preparaty. Myślę, że efektywność tego typu uczenia się jest porównywalna, ale czas krótszy.

W ciągu 4 tygodni odbywa się 6 jednogodzinnych ćwiczeń. Początkowo wydaje się, że to mało, jednak biorąc pod uwagę możliwość przeprowadzenia "ćwiczeń na życzenie" oraz otwartego dostępu do preparatów liczba okazuje się bardzo atrakcyjna.
Ćwiczenia, jak sama nazwa wskazuje, nie są wykładami z mniejsza liczbą osób, ale aktywnymi działaniami w grupie. Na każdym ćwiczeniu grupa ma do "przerobienia" trzy sekcje. Każda sekcja to kolekcja preparatów anatomicznych z którymi należy się zapoznać. Są to zarówno proste ćwiczenia jak identyfikacja struktur, czy porównanie przekrojów ze skanami TK albo obrazami rentgenowskimi, jak również trudniejsze zagadnienia wyjaśniania problemów klinicznych na preparatach anatomicznych. Na ćwiczeniach pracuje się w grupie: w grupie (3-5 osób) analizuje się problemy i konfrontuje się to z preparatami. Jeżeli nie jest się przygotowanym do zajęć to bezsensownie traci się godzinę na bezproduktywne stanie koło stołu. Studenci bardzo szybko orientują się, że nie warto tego robić. Tak więc nie groźba wejściówki napędza do uczenia się!

Nauczyciel jest obecny na zajęciach, ale jego rola polega na odpowiadaniu na pytania członków grupy i rozstrzyganiu spornych zagadnień. Sam również zadaje pytania stymulujące lub naprowadzające.
Główną rolę w kształtowaniu zajęć odgrywa jednak "Przewodnik do ćwiczeń".

Przewodnik do ćwiczeń

Tytułowy przewodnik to jeden z moich faworytów. Teraz pracuję nad wdrażaniem jego elektronicznej wersji. Po co nauczyciel ma tłumaczyć 5 grupom z rzędu te same zagadnienia (również po pewnym czasie nudne dla niego samego...), skoro może zachęcać do pracy?
Wygląda to mniej więcej tak:
1. Krótki filmik wprowadzający, np. Tchawica to..., łączy krtań z .... jej długość to... a światło cały czas otwarte...
2. Następny krok to już zadania do wykonania w postaci poleceń: Na preparacie znajdź podkowiaste chrząstki tchawiczne połączone więzadłami obrączkowymi, otwarte od strony tylnej. Dalej. Przy użyciu preparatu i mikroskopu określ typ mięśnia tworzącego tyną ścianę tchawicy... Dalej. Określ, z którymi strukturami bezpośrednio sąsiaduje... 
3. Sprawdź czy umiesz - w tej części można rozwiązać krótki test potwierdzający poziom posiadanych wiadomości. Może to być zdjęcie do oznaczenia, diagram do podpisania, pytanie z jedną lub wieloma odpowiedziami lub otwarty problem. Ale tego testu nie musisz robić... 

Efekt: zamiast podawania faktów do nauczenia się, można te fakty odkrywać. Zamiast straszenia niezaliczeniem testu, można zachęcić do jego wykonania.

Praca własna

To kolejny element przeniesienia nacisku z nauczania na studiowanie. Studenci przychodzą do sali zajęć kiedy chcą, z kim chcą, na jak długo chcą. Mogą podążać za "przewodnikiem do ćwiczeń", i po raz kolejny wykonać zadania które znają z ćwiczeń lub skupić się na swoich sposobach realizowania założonych celów: chodzić z podręcznikiem i szukać na preparatach tego, co jest w nim opisane, porównywać zdjęcia w atlasie i starać się znaleźć wszystkie struktury z danej ryciny, dyskutować ze znajomymi problemy poruszane na innych zajęciach, słuchać podkastów... Co kto uznaje za skuteczne i jak mu się najlepiej uczy.
Mogą także przyjść po to, żeby rozwiązywać "szpilki". Odpowiedzi znajdują się przy ostatniej stacji i każdy może sam się sprawdzić. Rozwiązania piszą na papierze samokopiującym - oryginał zabierają ze sobą, a kopie wrzucają do skrzyneczki. To służy do analizy, co sprawia największą trudność i są podstawą do ewentualnej sesji z informacją zwrotną.

Motywacja wewnętrzna

Pierwszy semestr nie należy do najłatwiejszych. Studenci oczekują, że będą nauczani. "Ucz mnie" - tak przecież wygląda szkoła średnia. W semestrze drugim system zaczyna się rozkręcać na dobre. Na zajęcia przychodzi ok. 85 - 90% osób z roku. Część nie przychodzi, bo ma inne nawyki i studiują we własnym czasie, części się nie che bo akurat mieli ciężki poprzedni wieczór, a dwie do pięciu osób spodziewam się zobaczyć po raz pierwszy na egzaminie końcowym. Cóż, ich sprawa i ich odpowiedzialność.
AttributionNoncommercialShare Alike Some rights reserved by columnfive

9 comments:

  1. Mam pytanie. Czy uważa Pan, że kiedyś da się wprowadzić taki system na polskich uczelniach? Czy nadal pozostaniemy przy obowiązkowych obecnościach, braku dostępu do czegokolwiek (bo przecież studenci to takie złe istoty co tylko chcą coś niszczyć) i kilkugodzinnych wykładach? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Uważam, że tak się stanie. Do tego potrzebna jest PRZEDE WSZYSTKIM zmiana mentalna polegająca na zrozumieniu, że uczelnia jest od... studiowania. To muszą zrozumieć nauczyciele, studenci i uczelnia jako organizacja.

      Powiedzenie wykładu nie uważam za studiowanie, wkucie 70 nazw na kolejne ćwiczenie nie uważam za studiowanie, obowiązek zajęć i wydumane wymogi administracyjne też nie są studiowaniem.
      Jeśli studenci będą się uczyli/studiowali tylko dlatego, że zbliża się sesja - to nie można mówić o studiowaniu. Jeśli studenci będą bardziej cenili cyferkę niż rzeczywistą wartość wiedzy - to nie można mówić o studiowaniu. Jeśli studenci są zmuszani do wchłaniania i reprodukowania encyklopedii - to nie jest studiowanie. Jednak jeśli nie będziemy traktować siebie jak partnerów, to zmiana się nie uda.

      Delete
  2. Zdobywanie wiedzy to (jak sama nazwa wskazuje) drapieżna czynność. Wiedza zdobyta różni się od wiedzy podanej na tacy. Wydaje mi się, że u większości ludzi po standardowej ścieżce edukacyjnej trzeba zrehabilitować ciekawość, samodzielność myślenia, te rzeczy. Słowem: mają szczęście ci studenci z Southampton.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ciekawe porównanie zdobywania wiedzy do drapieżnictwa. Bardzo mi się podoba. I wiele wyjaśnia: w społeczeństwie mamy drapieżników wiedzowych i leniwych przeżuwaczy wiedzy. Jedni i drudzy trafiają na uczelnie (skomplikowany ekosystem). Tam muszą być przeżuwaczami olbrzymich, często niepotrzebnych i przestarzałych mas wiedzy. Przeładowani (tak, tak...) powoli tracą możliwości do bycia drapieżnymi. System karmienia wiedzą jest skupiony na nauczycielu, a student to wyłącznie jej przeżuwacz. Myślę, że odpowiedzialnością nauczyciela jest wyzwalanie drapieżnictwa a nie przekarmianie wiadomościami.
      Czy studenci mają szczęście? To zależy... Jeśli liczą na karmienie wiedzą, to niestety nie otrzymują tego. Część osób czuje się zawiedziona z tego powodu. Jednak ostatecznie większość zaczyna rozumieć zasady polowania.

      Delete
  3. Dziękuję Panu za tą stronę! Dzięki niej nauka anatomii jest po prostu łatwa i przyjemna. Gdybyśmy mieli takich wykładowców jak Pan, może wreszcie anatomia nie byłaby takim postrachem wśród studentów. Czekam z niecierpliwością na kolejne filmiki Pana autorstwa. Życzę wytrwałości i cierpliwości do nowych podopiecznych.

    ReplyDelete
  4. Podpisuję się pod powyższą wypowiedzią obiema kończynami górnymi.Pozdrawiam:)

    ReplyDelete
  5. Anatomię ogarniam sobie z ciekawości, amatorsko. Trafiłem tu. Samo podejście do nauczania przekazywane na tym blogu jest rewelacyjne, materiał również. Natomiast teza z komentarza powyżej o "zdobywaniu wiedzy", jak i jej rozwinięcie, są wg mnie przebłyskiem myśli genialnej. Fantastyczne ukłucie w sam mózg:) Mało tego, jest to doskonały temat na badania z psychologii poznawczej (predyspozycja, zdolność?). Chociaż wnioski mogłyby prowadzić do rozważań o problematycznej tematyce. Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  6. Witam serdecznie.Chciałbym również podzielić sie swoimi odczuciami na temat prowadzonego bloga oraz nauki w dzisiejszych czasach u nas w Polsce. Jeśli chodzi o blog to bardzo jestem zadowolony ,że mogę się tutaj troszkę douczyć , jestem studentem fizjoterapii na pierwszym roku tak więc zaczynam dopiero przygodę z anatomią ale blog pozwala mi zobaczyć na kończyny z różnych stron co pomaga w rozwiązywaniu zadań zadawanych przez wykładowców bo patrząc tylko na jedną stronę w poszczególnej kończynie ciężko jest odnaleźć kości , więzadła czy powierzchnie stawowe w innej formie. A jeśli chodzi o nauczanie to u mnie już jest wprowadzana platforma elearningowa tak więc większość wykładów mam na platformie a chodzę tylko na ćwiczenia i uważam ,że jest to super opcja. Pozdrawiam

    ReplyDelete