Anatomia układu ruchu - kości, więzadła, stawy, mięśnie człowieka

Dziś niespodzianka przede wszystkim dla studiujących fizjoterapię. Dla nich najważniejszym działem anatomii jest oczywiście anatomia układu ruchu. Znajomość mianownictwa kości, mięśni, więzadeł, stawów jest podstawą dla pozostałych przedmiotów na tym kierunku studiów, a co ważniejsze jest podstawą bycia profesjonalistą. Oczywiście można wykonać masaż bez znajomości nazw mięśni, ich przyczepów oraz unerwienia, ale... wówczas jest to tylko znachorstwo. Profesjonalista wie jak poprawnie nazwać dany element, zna mechanikę mięśni oraz wiedzę swoją potrafi zastosować do konkretnego przypadku. To, co napisałem jest truizmem, ale myślę, że warto to powtórzyć. Słów kilka także o uczeniu się i "uczeniu się".


POZIOM: 2
POZIOM: 3
Dzisiaj chciałbym się podzielić prezentacją, którą znalazłem na stronach wydawnictwa McGraw Hill. 



Zobacz także prezentacje: 

To znakomity zbiór informacji o układzie ruchu. Ale... samo jego posiadanie nie jest odpowiednikiem posiadania wiedzy.
Część studentów gromadzi olbrzymie ilości materiałów.
Zastanów się, ile razy:
  • skserowałeś od kogoś notatki i nawet do nich nie spojrzałeś?
  • skopiowałeś 300-stronicową książkę, w której przeczytałeś zaledwie jeden 16-stronicowy rozdział?
  • ściągnąłeś e-booka na twardy dysk i teraz gdzieś (no właśnie gdzie???) "bezpiecznie" go przechowujesz?
  • dodałeś do "Ulubionych" stronę internetową na której byłeś ok. 30 s. myśląc sobie "o... fajne! Zajrzę tu później, przyda się!" - i nigdy więcej tam nie wróciłeś?
W większości przypadków uczący się/studiujący ma jedynie pojęcie o istnieniu danego zagadnienia, ale niewiele wie o nim samym. Gromadzenie materiału nie jest równoznaczne z jego znajomością, a niestety bardzo często tak jest pojmowane. A nie na tym polega edukacja...

Czasami przy odpowiedzi ustnej ktoś mi mówił:
- "wiem, to było w książce" albo "pamiętam, było na ćwiczeniach", ale jest to wyłącznie wiedza o istnieniu danego zagadnienia. Żaden egzamin, kolokwium czy wejściówka nie ma na celu sprawdzenia czy wiesz, że istnieje gdzieśtam cośtam. One sprawdzają, co wiesz na dany temat. I oceniają Cię właśnie z tego.

Prosząc o przepisanie przedmiotu ktoś inny mówi: "miałem już to na innej uczelni" - dobrze, nie kwestionuję tego faktu, ale moje pytanie brzmi "czy umiesz to zagadnienie czy tylko wiesz, że coś takiego było? Jeżeli masz wiedzę, to powtórka nie zaszkodzi, inne spojrzenie na dany temat pomoże rozszerzyć horyzonty, a zaliczenie przedmiotu nie będzie stanowiło większego problemu".

I jeszcze jedne przypadek z życia wzięty:
Pokój. Godzina 20.00. Siedzę nad książkami, "uczę się"...
tu włączę sobie radyjko, tam telewizor, tu wejdę na Facebooka, sprawdzę filmik na YouTube, pomyślę o tym i owym, i w końcu zmuszę się do przeczytania tego akapitu... O Boże, ale nudne... O, komentarz od Małgosi... he, he, zabawne. No dobra, jeszcze tylko 2 akapity i koniec rozdziału. Szybkie przesunięcie oczami po literkach i już koniec. Ok. Teraz jeszcze rzut oka na obrazek - dobrze jest... Posłucham tylko tej piosenki i już się biorę za drugi rozdział... Ale fajny zespół, ciekawe co jeszcze nagrali... znajdę na YouTube. Mam wyrzuty sumienia, bo minęło pół godziny i niczego nie zrobiłem... Ok. 15 minut i przeczytam ten rozdział - jeszcze zostaną tylko dwa. Nie, no ile się można uczyć! Musze zrobić sobie przerwę. Leci ten świetny serial. Ach, być jak Dr. House... Ten to ma wiedzę i takie ciekawe przypadki kliniczne. O - muszę zapamiętać to zdanie - niezłe... Dobra, minęła godzinka - jeszcze dwa rozdziały. Kurcze już tak późno, a tak mi się nie chce... A to jakaś tabela... dobra, dobra idziemy dalej, nie lubię tabel... Nie no... już jestem taki zmęczony, że nie mogę... Siedzę nad tymi książkami już pięć godzin a spać się chce coraz bardziej... wypiję kawę. Czuję piasek pod powiekami, nudne to jak flaki z olejem... jeszcze tylko dwie strony. O, już prawie śpię - nawet kawa n mnie nie działa. Dobra, daruję sobie tę ostatnią stronę. Idę do łóżka!
------------------------
Następnego dnia.
- Umiesz?
- Zawaliłem wczoraj pół nocy nad książką. Coś tam umiem. Byle by tróję dostać.


Powyższy (klasyczny?) przypadek pokazuje jak MARNUJE SIĘ czas na naukę. Właściwie na "naukę". Szkoda na to życia. I młodości (tak szybko przemija...). To tak naprawdę oszukiwanie samego siebie.

Udostępniając te prezentację nie chciałbym, aby trafiły "do archiwum", albo "fajne - na później", albo "mam - ściągnę". Prezentacje te są wyłącznie zasobem. Samie z siebie niczego Ciebie nie nauczą. Trzeba je AKTYWNIE wykorzystać. Bez oszukiwania siebie, że się uczę. Dlatego sugeruję, jak aktywnie można je wykorzystać. To tylko niektóre pomysły - reszta zależy od Waszej inwencji
  • zrobić swój własny atlas (prezentację) dostosowaną do programu nauczania
  • zmienić oznaczenia na język polski (wstaw - pole tekstowe)
  • spróbować wyznaczyć w miarę konkretne granice dla guzków, kłykci, kres...
  • zrobić fiszki - z jednej strony obrazek angielski/z drugiej wyjaśnienie po polsku
  • wydrukować 5 slajdów na tydzień, powiesić na ścianie - uczciwie codziennie zerkać ;)

Życzę przyjemnej i owocnej nauki!

15 comments:

  1. bardzo przydatne prezentacje, dziękujemy:)

    ReplyDelete
  2. To tylko (i aż) zasób, teraz trzeba go umiejętnie wykorzystać, czego życzę! :)

    ReplyDelete
  3. przede mną ciężki egzamin z anatomii i w końcu znalazłam stronę z której aż chce się uczyć! dziękuję :)

    ReplyDelete
  4. Mam nadzieję, że egzamin nie był aż tak ciężki i nie było problemów z jego zaliczeniem!

    ReplyDelete
  5. Świetne prezentacje, niestety nie mam stałego dostępu do neta by móc cały czas je przeglądać, jest jakaś możliwość pobrania tego bo nie znajduję. A też czeka mnie ciężki egzamin,

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam na myśli te od kończyn

      Delete
  6. no fajne te informacje tylko czy ktos wie gdzie mozna przetlumaczyc te angielsko-lacinskie nazewnictwo w tych prezentacjach.probuje to przetlumaczyc od kilku dni I tak naprawde stoje w miejscu. bede wdzieczna za pomoc

    ReplyDelete
  7. Uwielbiam tego bloga :) Od jakiegoś czasu pracuję właśnie nad efektywnością nauki. Robię postępy, ale nadal nie jestem zadowolona ze sposobu w jaki się uczę. Spróbuje chyba robić plansze i fiszki z każdego działu. Dzięki za tego posta.
    Monia

    ReplyDelete
  8. Witam Państwa, a szczególnie Autora tego bloga.
    Nie jestem studentem medycyny ani pokrewnych nauk.
    Jednak jestem "pacjentem" pewnego fizykoterapeuty który naprawia moje nieleczone kontuzje, ugniata moje obolałe ciało na rożne sposoby. Dzięki temu blogowi mogłem zrozumieć co ten uzdrowiciel robi z moim ciałem, a właściwie zrozumieć jak trudne zadanie stoi przed nim.
    Dziękuję autorowi bloga, za trud, który wkłada w edukację nie tylko studentów.
    Serdecznie pozdrawiam.
    MB

    Użyłem słowa "uzdrowiciel" .. czy to słowo też pasuje do dyplomowanego lekarza którym notabene jest mój "uzdrowiciel"?

    ReplyDelete
  9. Opis "nauki" to mistrzostwo świata :)

    ReplyDelete
  10. Bardzo przydatny artykuł, pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  11. Świetny wpis. Warto było tutaj zajrzeć

    ReplyDelete
  12. Miło się Ciebie czyta, pozdrawiam :)

    ReplyDelete